Subscribe Twitter Facebook

piątek, 1 października 2010

Wołga (Волга) - "Wielka Rzeka"




Pamiętam jak przez mgłę takie przysłowie, że: "Kto nie zląkł się ani razu fali wielkiej rzeki, niech nie obawia się spokojnych wód kanału". Wprawdzie Wołga, nie jest najdłuższą rzeką Eurazji, gdyż ten tytuł przypadł w udziale rzece Lenie (została ona jakiś czas temu wykluczona z rzek europejskich, gdyż większa jej część znajduje się na azjatyckiej części, zahaczając o Syberię Wschodnią), to jednak właśnie Wołga dzierży tytuł najdłuższej rzeki Europy oraz najdłuższej rzeki świata, która uchodzi do jeziora. Piszę o niej nie tylko przez wzgląd na to, że prowadzimy z Arią i Abi stronę o Rosji, ale przede wszystkim dlatego, że mam dla tej rzeki wielki szacunek. Kocham wodę, to fakt. Wołga tym właśnie wyróżnia się spośród innych wielkich rzek świata... Europy... iż płynie wyłącznie przez teren Federacji Rosyjskiej. Można więc powiedzieć, że zazdrośnie strzeże tajemnic swych brzegów przed innymi narodami, a więc także i w tym, po raz kolejny, Rosja odgradza się czy raczej - wyróżnia, na tle innych krajów. Zaczęłam od cytatu, gdyż wielkie rzeki, takie jak Wołga, zasługują na to, aby okrasić je pięknym i wzniosłym słowem. 


Gdy woda odchodzi - zostaje piasek. Gdy woda odeszła - przyszło pragnienie. Jakby nie było, woda oznacza początek, życie, podstawę. To dlatego stolice większości - jeśli nie wszystkich - krajów na świecie powstawały nad rzeką. Francja ma Sekwanę, boginię ubraną w zwiewną szatę krętej, jak serpentyna tafty; Anglia - Tamizę, po której pływają barki w drodze na kontynent; Czechy mają Wełtawę o niekończącej się liczbie mostów a Polska - Wisłę, piękną i dumą. Jednak na ich tle, Wołga zdaje się przyczajonym, uśpionym olbrzymem, choć to Dunaj opiewają symfonie i pieśni. 


Może to przez to, że swój bieg rozpoczyna na wzgórzach Wałdaj, może przez to, że ma trzy oblicza, tyle ile najważniejszych odcinków na topograficznej mapie Rosji (górny - do ujścia Oki, średni - do ujścia Kamy i dolny). Może też dlatego, że jej dzika - nie w sensie rwącego strumienia, ile niekończących się szlaków, często nieodwiedzanych przez wiele miesięcy, na samych tylko zdjęciach - jeszcze nigdy nie widziałam jej na żywo - przypomina znającą pełnię swej mocy Królową z zamierzchłych czasów. Jej piękne i groźne zarazem oblicze obejmuje 3531 km a po drodze wpływa i wypływa przez jeziora, odwiedza spokojne-ciche doliny, a gdy w końcu pojawia się na nizinach, biegnie przez takie znane miasta jak: Jarosław, Niżny Nowogród czy Kazań. Później skręca nagle na wschód ku Wyżynie Uglicko-Daniłowskiej i Galicko-Czuchłomskiej, by poprzez Nizinę Unżeńską i Bałachnińską w okolicy w.w. Kazania skręcić na południe. Jak dla mnie, taki konsekwentny przepływ wody, który uparcie, choć na wiele stron, dąży do celu, kojarzy się z ukrytą w trzewiach ziemi mocą prastarych bóstw. To ich ożywczy dotyk sprawia, że to, co raz wprawione w ruch, zatrzyma się dopiero w ostatnim dniu świata - na dany znak. I jakby na potwierdzenie tych słów, płynące żwawo wody Wołgi, łączą się w końcu w największy dopływ - Kamę (1805 km). Na samym końcu wpada do Morza Kaspijskiego. Także i tutaj, Wołga chwali się przed nami tym, że jest "naj". Delta tej rzeki ma aż 80 ramion o łącznej powierzchni około 13 tys. km² .


Wielu turystów odwiedzających Rosję przeważnie rusza w pierwszej kolejności w stronę "Świętego Morza" - Bałkaj, choć najpierw, jeśli chcą pojąć piękno żywiołu, który współtworzył ten niewyobrażalny ogrom przestrzeni, winni rozpocząć swą podróż od rzeki Wołgi. Dzięki licznym połączeniom wodnej komunikacji, można odwiedzić największe miasta Rosji bez męczących objazdów. Jeśli ciekawi was miasto Samara (o którym często-gęsto prawi się ostatnio w mediach) albo Twer, nie powinien zwlekać. Wiem, że sama kiedyś właśnie tą drogą, postaram się zwiedzić Rosję. Na mapie zwiedzania znajdą się również: Czerepowiec, Rybińsk, Jarosław, Kostroma, Czeboksary, Symbirsk, Togliatti, Wołgograd czy Astrachań. A zatem całkiem spory kawałek kraju... A jakie widoki ;P



Nikogo nie powinny dziwić widoki takie jak ten. Rosjanie już wiele dekad temu docenili rolę wody w produkcji, przemyśle ciężkim. Ale taka już jest specyfika rzek, że to właśnie na jej brzegach rozbudowujemy swoje centra, wokół niej toczy się życie, w niej topimy swoje smutki oraz radości. Przez wieki Wołga była eksplorowana przez carat, ale zwłaszcza przez prosty lud. Umożliwiała przemieszczanie się z jednej części kraju, do drugiej zarówno ludzi, bydła, jak i surowców. Dzisiaj pływają po niej zarówno barki, jednostki wojskowe i cywilne, a zwłaszcza - promy turystyczne. W swym górnym biegu, Wołga łączy się z Morzem Bałtyckim, poprzez Kanał Wołżańsko-Bałtycki oraz z Morzem Białym - przez Kanał Białomorsko-Bałtycki.  Natomiast w dolnym biegu łączy się z Morzem Azowskim i Czarnym - Kanał Wołga-Don; ale równie ważnym jest też Kanał im. Moskwy... który łączy Wołgę z jakim miastem?? ;] Tą drogą przewozi się głównie: drewno, ropę naftową, zboże, sól oraz materiały budowlane. Na odcinku Wołżańsko-Kamskim, Wołga wpada przez szprytny łańcuch zapór i tam do elektrowni wodnej na całej długości rzeki. Rosjanie ujarzmili - jak w przytoczonym przeze mnie przysłowiu - rzekę w czterech zasadniczych punktach, tworząc sztuczne zbiorniki (Iwankowski, Rybiński, Gorkowski, Uglicki, Saratowski, Kujbyszewski i Wołgogradzki), przez co era wylewów rzeki przeszła w zapomnienie... Hm... A dlaczego my - ze znacznie mniejszymi rzekami - nie potrafimy uczynić tego samego?
Chociaż nie jestem znawcą geografii, samej rzeki - o której dzisiaj napisałam - to jednak na pewno wliczyć mnie można do grona żarliwych neofitów. Wszystko, co związane z wodą - w każdej postaci - interesuje mnie i fascynuje niezmiernie. Specyfiką Rosji jest to, że na całej jej przestrzeni znaleźć można wszystkie krajobrazy, klimaty. Różne kształtowały je żywioły, moce Matki Ziemi. Woda - jest jednym z nich. Jak dla mnie najpotężniejszym. Przez wiele tysięcy lat obszar ten skuwał lód, a więc woda. To on żłobił doliny, wdzierając się pomiędzy góry, gładząc i szlifując zarys, walcując płaszczyznę tego kraju. A gdzie postanowił się zatrzymać, dzisiaj możemy podziwiać morze-jezioro oraz setki innych, równie wspaniałych obiektów-zjawisk, do których zalicza się także - Wołga. W danych czasach nazywana Rhą, Itil... Na pewno zagłębie się w historię tej dumnej rzeki, gdyż jest równie ciekawa jak boje, które toczono na jej brzegach. Z odkryciami oczywiście się z wami podzielę, tymczasem odnalazłam na sieci arcy-ciekawą przypowiastkę, czy też bajkę o powstaniu miasta Myszkin. Według legendy nad brzegiem Wołgi, odpoczywał sobie pewien książę. Z błogiego snu zbudziła go jednak mała myszka, przebiegając tuż koło jego nosa. W pierwszej chwili książę bardzo się zezłościł, szybko jednak spostrzegł, że myszka w istocie uratowała mu życie swoją spieszną ucieczką. W stronę księcia bowiem pełznął paskudny wąż. Później, legendę tą wykorzystał sam Fiodor Dostojewski - nazywając Myszkinem księcia Lwa Nikołajewicza z powieści "Idiota".

Dla zainteresowanych, znalazłam kilka ciekawych stronek z ciekawymi moim zdaniem zdjęciami z obszaru o który zahacza Wołga:



3. Kolej Transsyberyjska. Moje Wielkie Marzenie :) Miałam na studiach znajomego, który ją pokonał :))


Dziękuję za uwagę :)

3 komentarze:

Aria pisze...

Basiu, świetny post! Czapki z głów! Ja bym tak pięknie nigdy nie napisała :) Jestem pod wrażeniem :)

W nagrodę piosenka o Wołdze :) http://www.youtube.com/watch?v=dt3AwWRN9tA
Klasyka :)

mary pisze...

Basieńko :*** Niech Cę nie niepokoi nowy obserwator (tina-j), bo to też ja :))) Bardzo ciekawy ten blog! Będę tu zaglądać :)

Mateusz Domański pisze...

Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.

Prześlij komentarz

 
Powered by Blogger